to, że samo poszukiwanie najważniejszych prawd (dobre intencje jak mówi mój przyjaciel Fryderyk), a nie koncowy efekt są sensem ludzkiego istnienia von Trier zdołał nas już jakiś czas temu przekonać.
"Tańcząc w Ciemnościach" jest tego idealnym przykładem. Selma tak naprawde jest bardzo podobna do Bess czy Karen.
Co jest nowego? Pewnie to, że wreszcie w Dogmie 95 została ukazana scena morderstwa (rzadnych strzelanin i zabójstw a la komercyjne kino amerykańskie - przekonywująco mówił reżyser w pewnym dłuuugim wywiadzie) Ciekawe jak to Lars wytłumaczy.
a tak przy okazji umiejętnie operuje kolorami: "Element Zbrodni" był brudno-żółty, "Epidemia" biała jak ściana, a "Tańcząc..." jest cudownie kolorowe!
W Cannes potrafili go docenić.
PS. i dlaczego tylko Bjoerk nie dostała oskara za "the best song in a movie" nie mam zielonego pojecia...